wtorek, 26 marca 2013

Król Drzew

Król Drzew

Od źródła na dnie, co pnie tak ku górze
 filarów korzeni zbiory splecione
 postępem czasu poważnie zranione 
z ziemi wyrosło naprzeciw wichurze 

Znów rozpościeram mój kaptur zielony 
masywny, lecz zwiewnie wiatrem muskany 
słonecznym promieniem tak pozłacany
 zgrabnie wiosennym listowiem zdobiony

 Jakże ma niemoc i ten smak goryczy 
składają wieniec nad losem życia 
tym, który każdej istoty się tyczy 

 Lecz, nagle cisza jako znak zdobycia 
kurtynę spuszcza nad wyblakłą ziemię
upadł ostatni król drzew do zabicia